dojechaliśmy!
ostatnie 2 lub 3 dni (zlewa mi się) były intensywne. Całkowity przekrój klimatów wyprawowych. Od noclegu na dziko na RAB (Reichs Auto Bahn) po zapuszczoną stanicę harcerską z zawilgoconymi materacami…od pchania roweru przez piach „na Nowaka” po jazdę w „pociągu” po dość ruchliwej drodze lokalnej.
a zresztą, co tu pisać. jesteśmy na miejscu.
tylko napiszę, że nie obyło się bez niespodzianek: na 15km od mety Jackowi ułamał się suport! takiej awarii to jeszcze nie wiedziałem!
p.s. jestem pełen podziwu dla Madlen
A: bo dała radę na naprawdę wymagających fizycznie etepach
B: bo znosiła nasze (moje) dogadywania. na żarty oczywiście